2 października 2013

I still press your letters to my lips

No i nie. 11 września okazał się nie być jedną z ważniejszych dat.
A miało być tak pięknie.
Naprawdę miało być pięknie. Tak się to zapowiadało, a skończyło się jak zawsze.
Można pomyśleć "kolejna nieszczęśliwa dziewczyna wylewająca swe żale, o Booooże".
No można, bo to prawda, ale po to jest ten blog.
Wina zawsze leży po dwóch stronach i dlatego tak bardzo mnie ta cała sytuacja irytuje.
A czekolada wcale nie jest dobra na wszystko. Kłamcy.

Pieprzyć miłość.


2 komentarze:

  1. W takie sytuacji nie będę wypisywać masy niepotrzebnych słów. Głowa do góry ;) Życie toczy się dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nie wierzcie, że czekolada jest substytutem miłości. Miłość to substytut czekolady."

    Ot, tyle z mojej strony ;)
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń